Moc, projekcje i manipulacje w środowisku duchowym

Większość z nas wchodząc w środowiska duchowe związane z ruchem New Age, ezoteryką czy szamanizmem była pełna nadziei i dziecięcej naiwności, że w końcu odnalazła swój dom – taki jakiego nie mieliśmy w dzieciństwie. Z czasem, kiedy człowiek staję się coraz bardziej świadomy własnej emocjonalności i potrzeb, a jego osobowość jest coraz lepiej zintegrowana, uświadamia sobie, że coś tam jednak nie gra i stopniowo zaczynają się rozsypywać projekcje. O co tak naprawdę tam chodzi?
Czym jest moc?
Słowo moc jest szczególnie bliskie terminologii szamańskiej. Oznacza naszą wewnętrzną siłę do przejawiania prawdziwego/ej siebie. Świadczy też o naszym zdrowiu zarówno fizycznym jak i psychicznym. Człowiek będący w swojej mocy:
– ma duży zasób energii witalnej, nie choruje,
– umiejętnie i świadomie zarządza swoimi emocjami,
– zna swoje granice i życiowe ograniczenia
– ma siłę przebicia i wiarę w siebie,
– przejawia swoje talenty i naturalne zdolności,
– wyznacza realistyczne cele i je realizuje
– nie obawia się porażek, wyciąga z nich wnioski i idzie dalej
– potrafi inspirować i motywować do działania innych,
– często gromadzi wokół siebie ludzi, może być liderem jakieś grupy albo być w roli autorytetu,
– nie obawia się konfrontacji z innymi czy z grupą ani podążania własną ścieżką.
Brak dostępu do swojej mocy oznacza choroby, problemy w relacjach z ludźmi czy na płaszczyźnie zawodowej, uzależnienia, uwikłania, przyjmowanie poglądów innych osób, szukanie autorytetu – kogoś kto nam wskaże jak mamy postępować, ponieważ boimy się przyjąć odpowiedzialność za swój los i najchętniej to nie ponosilibyśmy konsekwencji swoich decyzji.
Innymi przejawami braku dostępu do swojej mocy są manipulacje, szantaże, atakowanie innych, narzucanie swoich przekonań, przekraczanie granic, zasłanianie się wzniosłymi ideami.
Czyli w skrócie wchodzenie w rolę ofiary albo kata! Do tego dochodzi jeszcze ratownik – rola, w której człowiek przywiązuje się do innych z lęku przed odrzuceniem, pomaga innym ludziom często własnym kosztem przekraczając granice, staje się zależny od nich przez co nie pozwala im brać odpowiedzialności za ich los i usilnie rozwiązuje ich problemy albo przynajmniej się stara mówiąc z takiego poziomu jakby wiedział(a), co jest właściwe dla drugiej strony.
Tzw. Trójkąt Dramatyczny (kat-ofiara-ratownik) występuję tak naprawdę we wszystkich środowiskach społecznych i kulturach. Niekoniecznie muszą występować tu 3 osoby, równie dobrze może to być dwójka ludzi, którzy na zmianę zamieniają się rolami, ale tak samo te role mogą przeskakiwać nawet w jednej sytuacji pomiędzy większa grupą.
Projekcje, czyli niespełnione dziecięce potrzeby
Żeby role zaistniały potrzebne są projekcje, czyli nałożone filtry na postrzeganie danej osoby. Widzimy wtedy osobę tak jak chcemy widzieć projektując na nią jakiś aspekt naszej relacji z którymś z opiekunów z dzieciństwa albo z rodzeństwem czy inną osobą lub sytuacją, która była dla nas ważna i utrwaliła w naszej podświadomości jakiś wzorzec. Projekcje zawsze płyną z obu (lub więcej) stron.

„Love” – Alexander Milov
Przykłady:
- Mężczyzna mający pogardę do swojej siostry. Uważa się za lepszego, stawia się na wyższej pozycji, pomimo tego, że to ona jest starszą siostrą. Siostra z kolei ma w sobie bardzo dużo gniewu do mężczyzn. W wyniku tego w jego życiu pojawiają się kobiety, od których często nieświadomie czuję się lepszy, mądrzejszy itp. a po jakimś czasie one go atakują uderzając w niego bardzo mocno z poziomu czakry splotu słonecznego.
- Dziewczyna wchodząca w relację damsko-męską z ponad dekadę starszym mężczyzną, na którego projektuje nieuzdrowione aspekty relacji ze swoim często nieobecnym ojcem. Partner często wchodzi w opiekuńczą rolę karząc ją, stawiając się w pozycji wyższego, wyśmiewając ją i jej postrzeganie świata przy okazji narzucając swoje przekonania. Dziewczyna idealizuje partnera skupiając się na jego zaletach i uczuciu miłości, które do niego żywi, nie chcąc tym samym zobaczyć jak bardzo ją krzywdzi jego zachowanie.
- Młodzi ludzie szukający terapeutów albo nauczycieli duchowych konkretnej płci – jak jest zapotrzebowanie u nich na danym etapie wzmocnienia aspektu męskiego to szukają mężczyzn projektując na nich swoich ojców szukając tym samym w tych relacjach wzorcu męskości oraz spełnienia ich różnych dziecięcych potrzeb, którym nie podołali ich opiekunowie z dzieciństwa
- Młodzieniec wchodzący w relację damsko-męską z ponad dekadę starszą kobietą. Projektuje na nią swoją matkę, przy której nie czuł się na tyle bezpiecznie, by wyrażać swoje emocje. Z cienia wypływa gniew z powodu przekraczanych granic i braku przyzwolenia na jego emocjonalność, który z czasem przeradza się w chęć zemsty i zranienia, co w ostatecznym rozrachunku prowadzi do sytuacji, w których ten podświadomie manipuluje kobietą tak, by ją skrzywdzić (potrzeba satysfakcji i udowodnienia kto tu rządzi).
Póki nie zobaczymy co tak naprawdę jest przyczyną naszych problemów w relacji czy uwikłań w życiu, póty będziemy podświadomie projektowali nieprzerobione tematy na osoby, których wzorce zazębiają się polaryzacyjnie z naszymi.
Prawda ostateczna czy narzucanie swoich przekonań?
Psychika dziecka ma tendencję do postrzegania rodziców jako bogów – dziecko kopiuje bez namysłu zachowania opiekunów, przyjmuje ich przekonania jako swoje własne, buduje poczucie własnej wartości na podstawie ich aprobaty lub dezaprobaty. W domach o zdrowych wzorcach dzieci uczone są samodzielności i stopniowego brania coraz większej odpowiedzialności za własny los i świat wokół. Natomiast w tych zaburzonych, gdzie zderzały się bardzo często z dezaprobatą, dzieci stając się młodymi ludźmi, a nawet dorosłymi fizycznie osobami, dalej szukają autorytetów, których mogłyby naśladować.
W środowisku duchowym przejawia się to, kiedy ludzie posługują się dla przykładu buddyjską terminologią powtarzając różne mentalne koncepty bez autentycznego zrozumienia ich. Równie dobrze to mogą być książki ezoteryczne, szamańskie, hinduistyczne itd. Chodzi tu o brak praktyki i zaufania do samego siebie, w miejsce czego występuje zasłanianie się ideami i konceptami.
Drugim przykładem będzie ślepe podążanie za nauczycielami duchowymi czy osobami, które z jakiegoś powodu nam imponują. To może być osoba, która siedzi w temacie rozwijania świadomości już kilka lat i ma dużą wiedzę, nawet nie musi być starsza. Gubimy wtedy swój wewnętrzny głos i odcinamy się od emocji i potrzeb na rzecz naśladowania czyjejś ścieżki wraz z przekonaniami, po to by uzyskać aprobatę ważnej dla nas osoby.
Tutaj pojawia się ryzyko uzależnienia od nauczyciela duchowego. Może to być niebezpieczne, kiedy dana osoba próbuje się wykazać robiąc rzeczy niezgodne ze sobą i ponad jej siły. Innym zjawiskiem występującym w takiej relacji będzie samobiczowanie się w myślach, w chwilach, w których uczeń próbował się przypodobać swojemu nauczycielowi, a spotkał się z reakcją deprecjonującą jego wartość. Jest to wyraźne przekroczenie granicy, której uczeń, poprzez swoją idealizację nauczyciela, nie chce nawet zobaczyć. Początkujące osoby pracujące nad transformacją świadomości często przyklejają się do tego ile nauczyciel(ka) mówi o miłości i innych wzniosłych ideach nie potrafiąc zobaczyć, że jego/jej zachowania są sprzeczne z tym co głosi. Istnieją też przypadki, w których to nauczyciel oznajmia uczniowi, że już nic więcej nie może zrobić dla tej osoby i wg niego/niej ta osoba jest gotowa, by wziąć większą odpowiedzialność za swój los i pójść dalej swoją ścieżką samodzielnie. W takim momencie niektórzy uczniowie mogą poczuć się opuszczeni co może być nawet traumatycznym doświadczeniem indukującym całą gamę emocji i niezdrowych przekonań.
Jak już napisałem, projekcja zawsze idzie z obu stron, więc w takich relacjach często pojawia się motyw, iż osoba w roli nauczyciela/ki może wypierać tę rolę nie chcąc siebie zobaczyć w takim świetle i później nieświadomie będzie wychodziła do tej osoby z poziomu nauczyciela, choć mówi że tak nie robi. Inny schemat – kreuje się na nauczyciela, ale wychodzi w tej roli z poziomu osoby, która ma dostęp do prawdy ostatecznej i przedstawia to do czego doszła jako jedyne słuszne podejście do danych kwestii czy „przekaz z góry/od Stwórcy” albo że jej ścieżka jest tą właściwą, nieświadomie narzucając podatnym na to ludziom swoje przekonania.
Przykład:
Kobieta, która była molestowana lub zgwałcona w dzieciństwie, przejawiała różne zdolności jasnowidzenia, których rodzice nie potrafili przyjąć piętnując ją za to, ponadto częstą dokuczano jej w szkole, ponieważ była dużo bardziej wrażliwa od innych dzieci, dodatkowo była zmuszana do nauki, dzięki czemu osiągała wysokie stopnie, a zazdrośni rówieśnicy przeczepili jej łatkę kujona – ma w podświadomości silny program walki o życie, którego nie potrafi przetransformować w związku z czym kroczy ścieżką wojowniczki widząc wszędzie zagrożenie. W dorosłym życiu staje się bardzo zaradną osobą, dba o swoje ciało i witalność, nie dopuszcza innych ludzi blisko siebie, nie pokazuje swojej słabości kreując się na silną kobietę, która wiecznie jest w służbie dla innych, nie potrafiąc przyjąć wsparcia w chwilach słabości. Jako duchowa nauczycielka mówi o miłości i wspólnocie, ale wprowadza hierarchię stawiając się podświadomie wyżej od swoich uczniów. Mówi, że nie ma prawdziwych mężczyzn na Zachodzie, a jej wyparta agresja na nich sprawia, że tresuje swoich podopiecznych wciskając im przekonanie, że faceci mogą uczyć się jak stać się mężczyzną tylko i wyłącznie w towarzystwie kobiet z racji ich intuicji i osadzenia w sercu. Często pokazuje gestem lub słowem swoją dezaprobatę dla działań ucznia, z którymi się nie zgadza
Warto też wspomnieć o osobach, które kreują się na świetliste oraz czyste i cały czas mówią o tym, że wszystko się dzieje w zgodzie z najwyższym dobrem, że twoją prawdziwą naturą jest manifestacja boskości, że służą światłu itd. Często u takich osób widać patetyczną fiksację i podział na dobrych i złych. Dobrzy to ci, którzy postępują „czysto” i służą światłu, natomiast reszta jest oceniania przez ten pryzmat i traktowana z góry. Przebywając wśród takich ludzi łatwo wyczuć napięcie związane z tym czy zaraz nie zostanie się ocenionym albo odrzuconym. Należałoby się tutaj przyjrzeć jakie emocje i płaszczyzny świadomości zostały u nich wyparte.
Rola autorytetu: potencjały i zagrożenia
Autorytety i liderzy są potrzebni, aby społeczność mogła funkcjonować w sprawny sposób oraz po to, by udzielić wsparcia młodym ludziom, których osobowość dopiero się kształtuje.

„Bezmyślne posłuszeństwo autorytetom jest największym wrogiem prawdy” – A. Einstein
W danej społeczności lub grupie członkowie często jednomyślnie widzą w kimś autorytet, na którym się wzorują, ale dla każdego z osobna ta osoba może reprezentować coś trochę odmiennego. Możemy wyróżnić kilka rodzajów autorytetu:
- Autorytet zewnętrzny czy też formalny (instytucjonalny) – osoba zajmująca ważną pozycję w hierarchicznej strukturze danej społeczności
- Autorytet wewnętrzny – osoba o silnej charyzmie, która zaskarbia sobie szacunek innych dzięki cechom charakteru i reprezentowanym wartościom
- Autorytet ujarzmiający – osoba o silnej potrzebie kontroli, żądzy władzy i wygórowanej ambicji. W przypadku nauczyciela czy lidera pojawia się dążenie do podporządkowania sobie podopiecznych poprzez nakazy i zakazy. Nie ma tu przestrzeni na dialog i kompromis
- Autorytet wyzwalający – ma inspirujący i konstruktywny wpływ na innych ludzi. Cieszy się uznaniem z racji swojej moralności i posiadanych umiejętności oraz wiedzy. Mobilizuje innych do działania, uczy ich samodzielności i brania odpowiedzialności za swój los
W niektórych przypadkach powyższe rodzaje mieszają się, np. może pojawić się nauczyciel, który z jednej strony zachęca swoich uczniów do samodzielnej pracy nad sobą, popycha ich w stronę rozwoju i stopniowo daję im coraz więcej przestrzeni na przejawianie się, a innym razem mówi jakie postępowanie jest właściwe a jakie niewłaściwe, dyryguje, wyśmiewa ich działania i kompetencje dewaluując ich wartość.
Raz byłem świadkiem sytuacji, w której uczniowie kwestionowali ścieżkę, którą prowadził ich nauczyciel i po wymianie kilku zdań usłyszałem jak nauczyciel mówi do jednej z osób – „To ja cię stworzyłem. Beze mnie by cię nie było”. W takiej sytuacji należy zadać sobie pytanie, czy nie zachodzi tu szantaż emocjonalny i czy poza tym, że nauczycielowi zależy na uczniu, nie kryje się też głębsza warstwa jego deficytów emocjonalnych wyniesionych z dzieciństwa oraz czy przypadkiem nie uzależnia się też od swoich uczniów i bycia w roli autorytetu w relacji z nimi. Niektórzy nauczyciele tak przyklejają się do swojej roli, że mają ogromny opór przed zmianą dynamiki relacji z mistrz-uczeń na taką partnerską. Kiedy nauczyciel(ka) bardzo dużo mówi o ego i wytyka to swoim uczniom, zazwyczaj nie dostrzega swojego własnego.

„Najlepsi nauczyciele to ci, którzy pokazują ci, gdzie patrzeć, ale nie mówią ci jak postrzegać” – A.K. Trenfor
Znam też kilka podobnych do siebie historii, kiedy osoba w roli nauczyciela wciskała swoim uczniom, gdy ci chcieli od niej odejść, że to ich umysł/ego tworzy im iluzje i żeby nie ufali tym odczuciom i pojawiającym się wizjom. Niektórzy ostawali przy swoim ufając sobie na pierwszym miejscu i odchodzili, drudzy dawali się zmanipulować nie przerabiając jeszcze swojej lekcji o poczuciu własnej wartości i zaufaniu do samego siebie, i dalej projektują na tę osobę nauczyciela postępując często wbrew sobie, ale w zgodzie z przekonaniami, które łyknęli, nie chcąc zobaczyć tego jak pozwalają dewaluować swoją wartość pod przykrywką rzekomego „kruszenia ego”.
Kolejnym tematem są podpięcia i manipulacje energetyczne robione przez prowadzących ceremonie czy sesje indywidualne. Często zadziewa się to na poziomie czakry seksualnej, ale dotyczy ogólnie 3 niższych czakr. Wystarczy, że osoba, która mocno pootwierała sobie górne czakry, nauczyła się też względnie zarządzać swoją wolą i emocjami oraz porusza się sprawnie po astralu, by samą myślą czy wizualizacją zrobiła takie podpięcie. Czasami niektórzy robią to nieświadomie albo zadziewa się to pomiędzy ludźmi, którzy na poziomie duszy mają jakieś historie karmiczne do przerobienia. Natomiast jest wielu uzdrowicieli, którzy robią to świadomie! Dlaczego? Bo lubią kiedy inni ludzie są od nich zależni i szukają w ten sposób prestiżu i poczucia władzy albo przerzucają w ten sposób na innych swoje brudy i nieprzetransformowane tematy.
No i na koniec pozostaje mi jeszcze wspomnieć o uzdrowicielach (głównie tyczy się to bioenergoterapii), którzy oczyszczają z podpięć, otwierają czakry i nie wiadomo co jeszcze robią za klienta. Jaki jest tego efekt?
– taki, że potem wszystko jest dobrze, klient czuję się odświeżony, ma podniesioną energię, pogodę ducha itp. ale na jakiś miesiąc. Potem wracają stare wzorce i te same podpięcia, no bo przecież różne istoty astralne chwytają się nas za deficyty emocjonalne i nasze pustki. Nie zawsze trzeba wyciągać byty, czasem wystarczy przetransformowanie przekonań i emocji oraz zintegrowanie osobowości, a to już każdy z nas musi wykonać samodzielnie, nawet kiedy korzysta ze wsparcia innych. Póki tego nie zrobimy, póty możemy chodzić co miesiąc do takich uzdrowicieli wyrzucają swoje pieniądze w błoto.
– albo taki, że człowiek wariuje od zbyt mocno pootwieranych czakr, nie wie co się z nim dzieje, dlaczego ma takie huśtawki emocjonalne albo wyskakują mu nagle jakieś stare przekonania. Może zacząć więcej widzieć, czuć, słyszeć co potrafi być dla niektórych szokujące i wcale im niepotrzebne.
Trening pod okiem mistrza czy bunt samodzielnej ścieżki?
Potrzebujemy ludzi, którzy mają od nas większą wiedzę i opanowane pewne umiejętności żeby móc się z początku na kim podeprzeć, zainspirować, zmotywować i porównać swoją perspektywę. Niebezpiecznie jest wchodzić samotnie w pracę z energią i otwieranie wyższych czakr, kiedy baza jest niestabilna, a w psychice mamy śmietnik. Także dobrze jest poszukać jakiegoś duchowego przewodnika czy terapeuty transpersonalnego. Czym się kierować przy wyborze? Oczywiście, że sercem, ale ważne też są nasze intencje i potrzeby na danym etapie. Istotne jest to, żeby przyjrzeć się jak funkcjonuje taka osoba na co dzień i jakimi wartościami się kieruje w życiu – co nią motywuje do pracy z ludźmi, jakie ma relacje z bliskimi jej ludźmi, czy daje nam przestrzeń na samodzielne decyzje i potrafi nas przyjąć kiedy popełniamy błędy albo robimy coś z czym się nie zgadza, jak zarządza swoimi finansami, czy to co mówi pokrywa się z tym co robi i przede wszystkim czy uczy nas wędkowania czy może daje nam rybę oraz czy możemy na nią liczyć kiedy jesteśmy w potrzebie. Jeżeli mamy tendencję do idealizowania naszych nauczycieli to warto wtedy zapytać o jego/jej słabe strony albo doszukiwać się ich lub przekonań z którymi się nie zgadzamy po to, by uczyć się widzieć w niej zwykłego człowieka.
Nauczycieli można mieć wielu (tak, każdy może być nauczycielem, ale to się widzi jak już się jest na innym etapie), ważne by być przy nich do momentu, aż poczujemy, iż dostaliśmy wszystko to czego potrzebowaliśmy od tej osoby. Moment zakończenia relacji o charakterze mistrz-uczeń również wiele nam pokazuje o nas samych jak i nauczycielu. U mnie takie momenty wyglądy przeróżnie – jeden przewodnik, kiedy po 2,5 roku współpracy przyszedłem i powiedziałem, że czuję, iż powinienem pójść dalej i nauczyłem się od niego wszystkiego co potrzebowałem, zażartował – „Nareszcie!”. Jego reakcja była wspierająca, życzył mi powodzenia i do tej pory pozostaliśmy w kontakcie. Z inną osobą, gdzie nie do końca byłem w relacji o takim charakterze, ale bardzo dużo się od niej uczyłem, również spotkałem się ze wspierającą reakcją i otwartością na zmianę dynamiki relacji na koleżeńską. Z jeszcze inną osobą miałem z kolei mocną potyczkę, gdyż zostałem wdeptany w glebę w momencie budzenia się moich zdolności i związanego z tym zagubienia. Uczyłem się wtedy prowadzenia ludzi przez proces, trochę się tym z początku zachłysnąłem w szczeniacki sposób, ale i tak robiłem dużo dobrego wśród przyjaciół. Moje działania i wartość zostały wtedy przez tę osobę zdewaluowane, w moją stronę poszedł bardzo mocny atak na kilku planach i zarzuty, że robię z siebie pseudo-szamana, mam ogromne ego i nie mam prawa brać się za pomaganie innym, bo potrzebuję wieloletniego treningu. Przy jednej rozmowie, w bardzo zakamuflowany sposób ta osoba nie pozwoliła mi nawet wyrazić tego co czuję i co myślę jakby moja perspektywa się w ogóle nie liczyła. Oczywiście sam też pozwalałem się traktować w taki sposób nie znając jeszcze swoich granic. To też była lekcja, którą musiałem przerobić żeby się zmienić i wzmocnić wybierając w tym wszystkim zaufanie do samego siebie. W tym momencie moja osobowość powolutku stawała się dorosła – zacząłem szukać autorytetu w sobie samym, wziąłem dużo większą odpowiedzialność za własny los, postawiłem na samodzielność w decyzjach i uczenie się na swoich błędach szukając nauk w życiowych doświadczeniach i wśród moich przyjaciół.
Posłowie
Wszystko co nas spotyka w życiu jest nam potrzebne, trzeba tylko chcieć to zobaczyć i nawet jeżeli chwilowo jesteśmy w poczuciu krzywdy, to zamiast demonizować „krzywdzicieli” warto starać się przetransformować tę perspektywę, żeby przyjąć daną lekcję. Czasami musimy doświadczyć pewnych rzeczy w życiu codziennym, w relacjach z ważnymi dla nas osobami, żeby coś przetransformować i zintegrować, nie wszystko da się załatwić poprzez wewnętrzny proces na warsztacie czy ceremonii.
Im większa nasza samoświadomość tym łatwiej dostrzec jakie mechanizmy przy kim się nam odpalają i możemy nawet świadomie żonglować sobie tymi różnymi rolami w bezpiecznym gronie z intencją przepracowania pewnych tematów. Potrzebne są do tego dojrzałe osobowościowo osoby, które są obeznane w temacie relacji międzyludzkich jak i pracy z energią oraz emocjami czy ciałem. Pewne tematy można przepracować tylko w gronie przyjaciół 😉
Życzę wam powodzenia w budowaniu autorytetu w sobie samym i odwagi, by kończyć relacje, w których jesteście traktowani w krzywdzący sposób!
O autorze:
Jakub Stąpór – prowadzi w różnych miastach Polski wykłady o legalnych roślinach psychoaktywnych – „Alchemia Psychoaktywności” oraz o pracy z energią poprzez różne narzędzia i techniki uzdrowicielskie – „Praktyki energetyczne” jak i panel dyskusyjny dotyczący szamanizmu – „Duchologia i szamańskie terapie”. Strażnik męskich kręgów.
Pracuje indywidualnie z ludźmi z całej Polski pomagając w integracji cienia. Jego sesje mają charakter podróży transowych, podczas których prowadzony przez pole korzysta z ustawień systemowych, medycyny kręgu, kontaktu fizycznego, werbalizacji i różnych technik terapeutycznych pomagając w dotarciu do wypartych emocji i uwolnieniu ich, transformacji przekonań oraz uzdrowieniu rodu i pojednaniu się z przodkami.
Promuje też męskie kręgi organizując je i trzymając jako strażnik.
Kontakt:
e-mail: herku@vp.pl
tel.: 720 899 185
Muszę przyznać, że ten artykuł trochę mnie „oswiecil”. Szukać dalej będę 😉