Misy i gongi tybetańskie

Świat powstał z dźwięku. Wiele religii do tego nawiązuje. W religii chrześcijańskiej „na początku było Słowo a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo ”. Bóg rzekł -niechaj stanie się światłość, niechaj powstaną ciała niebieskie. Bóg nie przemawiał po polsku, angielsku czy aramejsku. To słowo to pierwotny dźwięk OM, który stworzył całą materię. Tego dźwięku możemy doświadczyć wsłuchując się w misy i gongi.
Trochę historii
Pierwsze misy dźwiękowe powstały kilka tysięcy lat temu. Używano ich do rytuałów religijnych, podróży astralnych, ale też prawdopodobnie do przechowywania żywności. Dziś stosuje się je do terapii relaksacyjnych i uzdrawiających, koncertów i masaży. W klasztorach buddyjskich misy pomagają w medytacji.
Misy należą do rodziny dzwonów. Tak naprawdę są one odwróconymi dzwonami, uderzanymi z zewnątrz. Wywodzą się z Tybetu – początkowo stosowano je do rytuałów religii Bon. W miarę upływu czasu, wraz z rozprzestrzenianiem się buddyzmu w Azji, misy stały się narzędziami do medytacji stosowanymi w klasztorach buddyjskich. Nie wszyscy mięli do nich dostęp. Misom przypisywano niezwykłe właściwości i korzystali z nich przede wszystkim Lamowie. Ucieczka tysięcy Tybetańczyków przed chińską inwazją w 1959 przyczyniła się do rozprzestrzenienia się śpiewających mis poza granice kraju. Mnisi na wygnaniu prawdopodobnie zaczęli wyprzedawać misy by się utrzymać.
Misy były odlewane ze stopów co najmniej 7 różnych metali w ściśle strzeżonych proporcjach. Poszczególne metale wpływały na jakość ich dźwięku, a każdy metal reprezentował planetę naszego układu słonecznego i jej właściwości.
Złoto – Słońce,
Srebro – Księżyc,
Miedź – Wenus,
Żelazo – Mars,
Cyna – Jowisz,
Ołów – Saturn
itd.
Do mis dodawano też kawałki meteorytów (zawierających nikiel), dzięki czemu ich dźwięk był jeszcze bardziej niezwykły. W chwili obecnej większość mis wytwarza się z brązu dzwonowego oraz coraz więcej z mosiądzu – te są adresowane do turystów. W procesie obróbki misy mogą być strojone, a wydawany przez nie dźwięk uzyskuje wtedy swój zasadniczy charakter.
Masaż dźwiękiem mis
Podstawą masażu dźwiękiem jest prastare, stosowane w wedyjskiej sztuce lekarskiej od ponad 5 tysięcy lat, przekonanie o jego uzdrawiającym działaniu. W świadomości ludzi kultury Wschodu panuje pogląd, że człowiek powstał z dźwięku, a więc jest dźwiękiem. Obmywając osobę dźwiękiem umożliwiamy jej wejście w proces ponownego postrzegania dźwięku wszechświata. Każda misa wydaje dźwięk OM, który umożliwia odkodowanie i przywrócenie pierwotnych informacji zawartych w naszym DNA, poprzez zaktywizowanie naszych własnych źródłowych kodów energetycznych. Dźwięk mis dostraja osobę do naturalnych częstotliwości przywracając jej zdrowie i harmonię ciała. Każdy człowiek ma w sobie niepowtarzalną wibrację. Jeśli potrafi żyć w harmonii ze swoją wibracją – czuje się szczęśliwym, zdrowym oraz jest w stanie samodzielnie i kreatywnie kształtować swoje życie.
Dźwięk, światło jak i większość kryształów, to najbardziej uporządkowane formy w przyrodzie, a porządek to harmonia i spokój. Dźwięki z mis tybetańskich wnikają w ciało niosąc informację zdrowia i harmonii. Dociera ona do każdej pojedynczej komórki pobudzając ją do właściwej wibracji. Masaż oddziałuje równocześnie na ciało fizyczne jak i na ciała subtelne, doprowadzając do wzajemnej równowagi fizycznej, psychicznej i duchowej.
Masaż szybko wprowadza ciało i umysł w stan głębokiego relaksu – stan ALFA, w którym to dochodzi do zsynchronizowania obu półkul mózgowych, a ciało pozbawione napięć i blokad zaczyna odczuwać lekkość i spokój (uaktywniają się procesy samoleczenia). Dzieje się tak za sprawą szerokiego spektrum dźwięków, które wydają misy, począwszy od niesłyszalnych a wyczuwalnych infradźwięków, poprzez bardzo przyjemne dźwięki słyszalne, aż do ultradźwięków. Misy wydają wszystkie dźwięki, których potrzebuje nasze ciało. W stanie głębokiego relaksu likwidowane są negatywne kody myślowe. Nieograniczony potencjał wibracji mis tybetańskich, dzwonków i gongów, drogą rezonansu (ciało ludzkie zbudowane jest głównie z wody) masuje wewnątrzkomórkowo całe nasze ciało – słabe komórki są wydalane, a zdrowe są wzmocnione i oczyszczane z toksyn. Ciało pozbawione negatywnych wibracji, zaczyna emanować tzw. “dźwiękiem podstawowym” i tak następuje proces samouzdrawiania. Poprzez odczucia w ciele z podświadomości usuwane są negatywne schematy. Powoli usuwane są choroby o naturze psychosomatycznej, następuje regulacja działania narządów wewnętrznych. Dźwięk uwrażliwia nasze zmysły i przywraca radość bycia tu i teraz. Wzmocniona świadomość poprawia intuicję, kreatywność, wspiera trafne wybory życiowe, zwiększa pewność siebie.
GONGI
Gong jest jednym z najstarszych instrumentów towarzyszących człowiekowi. Znany w Nepalu, Tybecie, a także Indiach już od wielu tysięcy lat. Jego dźwiękiem ostrzegano, oddawano cześć, odmierzano czas, ale również leczono i uzdrawiano ludzi. To najpotężniejszy instrument jaki wynalazł człowiek. Wytwarza najsilniej rezonującą, absolutną pełnię dźwięku OM – najbardziej podstawowy i zasadniczy dźwięków Kosmosu.
Obecnie gongi wykonuje się głównie z brązu, chociaż znane były też gongi kamienne, porcelanowe a nawet szklane. Współcześnie w celu podniesienia jakości dźwięku do niektórych gongów dodaje się stopu niklu.
Jak działa gong?
Dźwięki gongu mają tak potężne działanie, że ich wibracja dociera do najgłębszych i najdalszych sfer subtelnych człowieka. Wywołują one stan głębokiej medytacji. Pojawia się uczucie spokoju, ukojenia, w którym człowiek doświadcza jednocześnie dźwięku i ciszy, bycia jednym ze wszystkim w wielkiej symfonii stworzenia. Gongi mają bardzo silne właściwości oczyszczające. Oczyszczają przede wszystkim z napięć i negatywnych kodów podświadomości, docierając do źródła naszych problemów i chorób psychosomatycznych. Wraz z dźwiękiem gongów uwalniane są z nas niechęci i pragnienia (sankary) będące źródłem cierpienia. Dźwięk porusza i rozbija nagromadzone od lat blokady energetyczne. Docierając do „źródła” choroby, gong wprowadza w holistyczny rezonans całą nasza istotę.
Czego możemy doświadczyć?
Doświadczenia osób w trakcie seansu są bardzo różne. Często możemy doświadczyć uczucia lewitacji, wyjścia z ciała. Zaczynamy podróżować w bezkresnej przestrzeni galaktycznej, łączymy się z duszą. Dźwięk gongu otacza i przenika. Na poziomie ciała możemy odczuwać mrowienia, przepływ energii, ciepło, zimno, dotyk dźwięku. Niektórzy, w miejscu, w którym istnieją blokady (np.: stawy, zatoki), odczuwają silny ból, który trwać może jeszcze po zakończeniu seansu, jednak jest to zjawisko dobre , świadczące o samouzdrawianiu. Wiele osób w trakcie seansu momentalnie zasypia, lub przechodzi w stan półsnu. Zdarzają się osoby, które podczas sesji z gongami odczuwają napięcia nerwowe. Dźwięki uwalniając nas od stresu powodują że nasze napięcia wychodzą tą samą drogą co weszły. W takich wypadkach warto pozwolić sobie na takie odczuwanie, puścić niechęć do tych dźwięków i obserwować neutralnie swoje odczucia. Dzięki temu uwalniamy się z wszelkich negatywnych wzorców myślowych. Dźwięki gongu zawsze działają dobroczynnie, ukierunkowują nas na doświadczanie duchowości, budzą w nas pozytywne emocje i silnie podnoszą naszą energię, doładowując nas na wiele dni.
Zarówno misy jak i gongi są silnie oczyszczające na poziomie fizycznym, pamiętać należy o tym by po seansie pić dużo wody, aby wypłukać z siebie uwolnione z komórek toksyny
A jak to wygląda od strony osoby grającej?
Mój Mistrz kiedyś powiedział, że misy mają swoją duszę, porozumiewają się ze sobą, jedna przejmuje energię drugiej. Wówczas zaczynałem pracę z dźwiękiem i nie do końca rozumiałem i czułem to co mówi. Po latach wiem, że misy i gongi to coś więcej niż metalowe przedmioty wydające relaksujące dźwięki.
Misy dostrajają się do siebie. Kiedy kupię nową misę, ta na początku nie potrafi się odnaleźć wśród innych, nie jest zsynchronizowana. Wydaje dźwięki nie pasujące do pozostałych, używam jej początkowo z umiarem i zaczynam wprowadzać w świat dźwięków. Po kilku sesjach wszystkie misy zaczynają pięknie współgrać, komponują cudowne pejzaże muzyczne. Jedna misa potrafi dostroić swoje tony do innej dając możliwość łagodnego przechodzenia dźwięków.
Misy dostrajają się do mnie. Do moich nastrojów, mojej energii w danej chwili. Czasem grają płynnie delikatnie, czasem nie rezonują, nie grają tak jak chcę. Wtedy wiem że mam się bardziej wyciszyć i posłuchać tego co mi chcą przekazać. Często bywa podczas koncertów, że słyszę daną misę zanim ją zagram. One same tworzą kompozycję dostrojoną do mnie i do osób uczestniczących w dźwiękowej kąpieli. Za każdym razem jest inaczej i za każdym razem dają mi wspaniałe lekcje. Misy zdają się wyczuwać energię panującą w danym miejscu, energię osób, które przyszły je usłyszeć. Prowadzą uczestników kąpieli w dźwiękach przez tylko im znane wymiary. Kiedy jeszcze dostroję swój głos i użyję mantry OM nagle zaczynam odczuwać ciszę, którą z niczym innym nie mogę porównać. Jest po prostu pięknie Tu i Teraz.
Przez długi czas nie miałem pełnego przekonania do gongów. Lubiłem się wsłuchiwać w czyjąś grę, wtedy gongi mocno mnie wyciszały, ale sam nie wydobywałem z nich tych dźwięków, które bym chciał. Grałem na gongach mniej niż na misach, bo nie do końca je czułem. Uczestnicy natomiast chcieli więcej gongów 🙂 Zacząłem pracować. Wydobywałem coraz więcej dźwięków, coraz mocniej je odczuwałem. Wiedziałem, jakie mają właściwości, jak silnie potrafią nas oczyszczać, jednak cały czas czegoś mi brakowało. Zmieniło się, gdy zacząłem grać ceremonie całonocne. Miałem wtedy więcej czasu na doświadczanie dźwięku, mogłem poczuć moc tych wspaniałych instrumentów. Wiele wskazówek dostawałem i dostaję od Roberta, z którym gram w projekcie Chakra Zu. W pełni gongi przemówiły do mnie, kiedy nagrałem swój koncert i potem go sam posłuchałem. Wtedy poczułem jaką mają moc, jak ze mną współgrają. Gongi pełnią bardzo ważną rolę podczas koncertu. Wiem co potrafią, w jakie przestrzenie wprowadzają uczestników i mnie samego. Traktuję je z pokorą i szacunkiem. Cały czas się od nich uczę. Za każdym razem pokazują mi coś nowego, odkrywają przede mną nowe wymiary. Za to jestem im wdzięczny. Misy i gongi to nie tylko moja pasja. Stały się częścią mojego życia, sprawiają że jestem szczęśliwy i tym szczęściem, radością i spokojem dzielę się poprzez ich dźwięki z innymi ludźmi.
Czuję bliskość z tymi instrumentami. W trakcie koncertów jesteśmy jednością i wspólnie odkrywamy przed słuchaczami przestrzenie do relaksu, medytacji i samouzdrawiania. Wspólnie odkrywamy moc pierwotnego dźwięku OM, od którego wszystko się zaczęło.
O autorze
Sławek Chodorowicz – od dzieciństwa pasjonuje się dźwiękiem i jego wpływem na ciało i umysł. W młodości grał na gitarze, udzielał się w niezależnych zespołach. Osiem lat temu przyszły do niego wibracje mis i gongów i od tego czasu stały się nieodłącznym elementem jego życia. Od siedmiu lat zajmuję się pracą z dźwiękiem mis tybetańskich i gongów. Uczestniczy w spotkaniach i warsztatach prowadzonych przez terapeutów dźwiękiem. Warsztat dźwiękiem w formie Nada Yogi udoskonalał m.in. u Kazimierza Kusa oraz Swamiego Karmayogi Saraswati. Współpracuję z organizacjami pozarządowymi i i instytucjami, dla których od lat wykonuje kąpiele w dźwiękach oraz masaże z użyciem mis tybetańskich.
Prowadzi firmę Zargo zajmującą się medycyną naturalną (www.dotykdlazdrowia.com.pl).
Członek zespołu Chakra Zu – Transgong Medicina.
Chakra Zu fb