Procesowe podróże z marihuaną
Dzięki naukowcom wiemy, że marihuana wpływa na obszary mózgu związane z uczuciem przyjemności, funkcjami poznawczymi oraz tym, jak odbieramy upływ czasu… A jak ma się jej wpływ na świadomość i ducha oraz jak z tego skorzystać?
Wstęp: Szamańskie Drzewo Życia
Marihuana jak każda roślina mocy zabiera nas w podróż transową zmieniając stan naszej świadomości. W szamanizmie wyróżnia się trzy światy: świat dolny, świat środkowy i świat górny. W świecie środkowym funkcjonujemy na co dzień kiedy jesteśmy w normalnym, standardowym dla nas, stanie świadomości. Po zapaleniu marihuany możemy zawędrować w świat dolny lub górny, a niektórzy potrafią płynnie przemieszczać się pomiędzy tymi światami podczas podróży.
W świecie dolnym znajdują się zmarli członkowie naszego rodu, różne duchy (astralne byty) operujące na niskich wibracjach, czyli karmiące się strachem, lękami, poczuciem bezradności, smutkiem, bólem, pogardą czy destruktywnym gniewem w przejawach agresji, a także zdezintegrowane, w wyniku traum, części naszej świadomości. Czyli nasz tak zwany cień.
Z kolei w świecie górnym mieści się nasze wyższe Ja, anioły, zwierzęta mocy i wszelacy przewodnicy duchowi. To ze świata górnego przychodzą informacje, które odbieramy poprzez naszą intuicję i przeczucia. To tutaj udaje się świadomość jasnowidza, gdyż mieści się tu potencjalna przyszłość. To świat stanów ekstatycznych, transcendentnych oraz błogiego spokoju, bezwarunkowej miłości i akceptacji.
Od czego zależy, w którym świecie wylądujemy?
W dużej mierze od jakości suszu – im czystszy i bardziej naturalny susz, tym klarowniejsza podróż. Jeżeli dostaniemy jakąś domestosową maczankę od dilera, to możemy spodziewać się stanów paranoidalnych, psychotycznych, dysocjacyjnych itp. Podróż będzie obfitowała w bardzo niskie wibracje, które namieszają nam w głowie. To samo w drugą stronę – dostajemy czyściutkie topy od człowieka, który nawoził krzaczek naturalnie, może z nim rozmawiał albo śpiewał do niego, generalnie dawał mu swą miłość i ciepłe uczucia. W efekcie dużo łatwiej o przyjemną, wartościową podróż.
Po drugie Set & Setting, czyli intencja, dawka, otoczenia oraz nasza aktualna kondycja. Przede wszystkim po co sięgamy po tę roślinę? Chcemy się pobawić wśród znajomych, zrelaksować po ciężkim dniu, może mieć dobry seks, a może po prostu szukamy odmóżdżenia i ucieczki od naszej rzeczywistości i problemów, które się namnożyły? Może lubimy medytować z nią, ćwiczyć jogę, gdyż będąc pod jej wpływem lepiej czujemy asany, tańczyć albo rysować, malować, czy komponować muzykę? Może potrzebujemy przemyśleć parę spraw, spojrzeć na nie pod innym kątem? A może uciekamy od złości, smutku, lęków i poczucia bezradności czy bycia niekochanym/ą? To wszystko, to są intencje, z którymi możemy wejść w doświadczenie i to właśnie od intencji często też zależy dawka, którą przyjmujemy oraz otoczenie w jakim podróż się zadziewa. Bardzo też ważne jest z kim palimy tę roślinę, gdyż stany innych mogą wpłynąć na przebieg naszej podróży.
Kolejną istotną kwestią jest to czy palimy marihuanę samą w sobie czy łączymy ją z innymi roślinami. Standardowo większość osób łączy zioło z tytoniem. Marihuana jest żeńską energią zabierającą nas w podróż transową lub głęboki, medytacyjny relaks. Tytoń z kolei to męska, uziemiająca energia, czyli totalnie drugi biegun. Niektórym to połączenie robi dobrze, natomiast jest też duża część osób, którym tytoń zakłóca podróż z marihuaną – rozszczepia je, jeszcze bardziej osłabia działanie funkcji poznawczych, zamula, zakłóca poczucie samego/ej siebie. Warto spróbować wszelkich kombinacji, by wiedzieć co nam najlepiej służy, czyli suszu samego w sobie, ale też w połączeniu z tytoniem oraz z suszem CBD jak i z innymi ziołami, np. kwiatostany i liście konopi siewnych, damiany, lawendy, chmielu, mięty, prawoślazu, podbiału, maliny, bławatka, czerwonej koniczyny itp.
Wymiar terapeutyczny
Marihuana intensyfikuje odbiór bodźców oraz doznania wewnętrzne. Wprowadzając nas w odmienny stan świadomości, roślina ta często wydobywa różne kwestie z naszej podświadomości na światło dzienne. Jest nauczycielką, czyli pokazuje nam to, co jest naprawdę dla nas ważne, od czego dotychczas odwracaliśmy wzrok. Jeżeli mamy w sobie przyzwolenie na terapeutyczne podróżowanie z nią, to możemy nagle pod jej wpływem poczuć wyparty strach, lęki, jakieś zranienia, żale lub pogardę, poczucie wyższości czy wyobcowania. Tutaj ważne jest, żeby pomimo poczucia wzmocnionego przeżywania danego stanu, pozwolić sobie pobyć w tym i wyrazić te emocje w zdrowy sposób, czyli bez sabotowania siebie oraz innych. Właśnie wtedy poprzez integrację tej emocji zadziewa się transformacja – często po chwili nasz stan ulega zmianie, dzięki czemu podróż trwa dalej. Jeżeli natomiast będziemy to wypierali, tłumili albo uciekali od tego stanu, który się w nas pojawi, to prawdopodobnie zakleszczymy się w nim i jeszcze bardziej go zintensyfikujemy. Stąd już łatwa droga do paranoi i psychoz.
W takich chwilach pomocna może być szczera rozmowa z kimś komu ufamy i z kim czujemy się bezpiecznie. Czasami trzeba też zmienić otoczenie, na bardziej przyjazne. Innym wyjściem może być przyjęcie oleju CBD, który neutralizuje negatywne efekty marihuany troszeczkę nas otrzeźwiając lub spożycie napoju kava-kava, który wycisza umysł i rozluźnia ciało.
Doskonałym wyznacznikiem tego czy podróż była terapeutyczna jest to jak się czujemy na drugi dzień po zapaleniu. Jeżeli jesteśmy pełni energii, towarzyszy nam uczucie satysfakcji i obfitości a zarazem lekkość w ciele, to wiadomo, że dzień wcześniej wykonaliśmy dobrą robotę ze sobą. Natomiast jeśli jesteśmy zmuleni, apatyczni, nasz nastrój jest obniżony to świadczy to albo o nieczystej intencji naszej podróży jak i jej przebiegu, albo o tym, że wywaliło nam coś z podświadomości z czym nie umieliśmy sobie poradzić i powstał zator energetyczny lub niedomknięty proces. Oczywiście to się tyczy podróży z dobrej jakości suszem, bo na tych maczankach osiedlowych ciężko jest zrobić coś konstruktywnego dla siebie.
Jasna i ciemna strona
Marihuana jako istota duchowa ma swoją ciemną jak i jasną stronę – tak jak wszystko we Wszechświecie. Jeżeli nasza intencja jest czysta i klarowna, a otoczenie nam sprzyja, wtedy podróż jest obfita we wglądy, przyjemność, zabawę oraz lekkość. Mamy przestrzeń na odblokowanie w sobie nowych obszarów, przełamanie swoich schematów itp. Możemy polecieć w światy górne i uzyskać jakieś ważne dla nas informacje albo po prostu dać upust swojej kreatywności czy abstrakcyjnemu myśleniu. Możemy odblokować się w seksie dając się poprowadzić ciału. Niektórzy lepiej czują pod jej wpływem przepływ energii w kontakcie z innym człowiekiem i korzystają z tego dostrajając się w tańcu czy szukając do kontaktu kogoś adekwatnego na ten moment. Marihuana może też pomóc zaakceptować swoje różne dziwactwa czy potrzeby, które do tej pory spychaliśmy. Często pod jej wpływem łatwiej jest je sobie uświadomić i spontanicznie pozwolić na idące za nimi zachowania 🙂
Natomiast jeśli traktujemy tę roślinę jako używkę, wychodzimy do niej przejęci przez swój własny Cień, wtedy doświadczamy też jej cienia – może być kapryśna i robić nam na złość.
Przykład:
Na poziomie świadomym chcemy relaksu i zabawy, ale w intencji było nadużycie i brak szacunku do rośliny, bo zapaliliśmy ją piąty dzień z rzędu, choć obiecywaliśmy sobie przerwę i czujemy w swym wnętrzu, że trzeźwość teraz zrobi więcej dobrego dla nas niż kolejna podróż. Wtedy Duch Marihuany często wkurza się na nas za takie traktowanie i daje nam coś totalnie przeciwstawnego – zamuła i stany apatyczne, stany paranoidalne czy psychotyczne, rozszczepienie osobowości, zapętlenia w emocjach i stanach mentalnych itd.
Ludzie uzależnieni od marihuany są tak naprawdę zdominowani przez swój Cień i doświadczają wtedy często Cienia tej rośliny. Zamiast pracować terapeutycznie nad swoim cieniem, przyglądać się wypartym emocjom czy własnym przekonaniom, uzdrawiać relacje z bliskimi, to uciekają od nich w inne światy poprzez marihuanę, która pomaga im podnieść wibrację i choć na chwilę poczuć się lepiej. W efekcie oddają swoją moc (ubezwłasnowalniają się – czakra splotu słonecznego), działają autodestrukcyjnie, a z czasem tracą wiarę, że mogliby poczuć się dobrze sami ze sobą na trzeźwo. Problem nie leży w marihuanie, tylko w człowieku i w jego relacji z tą rośliną.
Inną ważną kwestią są struktury naszej psyche i osobowości. Jeżeli mamy nieuzdrowione traumy, które sprawiły, że zdarza się nam mieć paranoje, nerwice czy psychozy to marihuana może dodatkowo pogłębić nam te stany albo wzbogacić nas o kolejne traumy i rozszczepienia. Tak jak pisałem wcześniej – konopie indyjskie intensyfikują doznania. Wspomniane stany same w sobie są bardzo intensywne i nieprzyjemne, także pod wpływem zioła możemy się czuć dużo gorzej i tym bardziej być bez pomysłu jak sobie z tym poradzić. Niektórym osobom, dopóki nie uporają się z tymi obszarami swej psyche, ta roślina jest wręcz niewskazana, ponieważ może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Synergiczne połączenia z legalnymi roślinami psychoaktywnymi
Marihuanę warto łączyć też z innymi roślinami, które również zmieniają stan naszej świadomości. Możemy uzyskać wtedy ciekawe synergiczne efekty i popracować ze sobą pod jeszcze innym kątem albo po prostu wzmocnić pozytywne aspekty podróży.
- Rapee – szamańska tabaka z Peru i Brazylii. W zależności od mieszanki, efekty mogą być przeróżne. Standardowo rapee sklada się z popiołu oraz sproszkowanego tytoniu Mapacho, plus jakieś dodatkowe składniki. Rapee wycisza nam umysł, pogłębia oddech, pomaga osadzić się w sobie i często oczyszcza też ciało emocjonalne, mentalne oraz fizyczne. W połączeniu z marihuaną dobrze pracuje się na poziomie uzyskiwania nowych wglądów, poszerzania swej perspektywy czy dalekich podróży transowych poprzez intuicyjny śpiew oraz ruch ciała. Przyjęcie rapee w trakcie podróży zauważalnie zmieni nasz stan na bardziej introwertyczny, także jeżeli wolisz fruwać sobie pozostając w kontakcie z otoczeniem, to nie sięgaj po rapee.
- Kakao ceremonialnym – kakao jest medycyną serca. Otwiera tę czakrę lub kieruje naszą uwagę do niej, jeśli są tam jakieś zranienia, smutki itp. W połączeniu z marihuaną możemy wejść w ciekawe procesy wybaczania innym oraz sobie, odblokować się na zabawę i lekkość ze znajomymi, pojednać się z Ziemią, poczuć bezwarunkową miłość, wyjść do kontaktu z innymi z większym zaufaniem i widzeniem w sobie jak i w drugim człowieku tego, co dobre oraz wartościowe. Może to też być ciekawe połączenie w kontekście wzmożonej empatii i wychodzeniem ze swojej egocentrycznej perspektywy, po to by uwzględnić odmienność innych ludzi, ich potrzeby, pragnienia czy inne postrzeganie rzeczywistości. Jeżeli mamy w sobie przyzwolenie na pracę z cieniem, to wtedy możemy podziałać ze swoimi zranieniami, z brakiem zaufania, z wszystkim tym co sprawia, że zamykamy się na świat. Kakao ceremonialne przyjmuje się w dawce 30 – 40g, co wiąże się z działaniem odwadniającym i wysuszającym ciało, także warto mieć ze sobą wodę.
- Ilex Guayusa – siostrzana roślina yerby mate. Sama w sobie działa równocześnie stymulująco i relaksująco. Wyostrza naszą świadomość oraz zmysły przy równoczesnym stanie głębokiej, medytacyjnej koncentracji, dzięki zawartej w niej l-teaninie, która indukuje częstotliwość fal mózgowych alfa. W kontekście ciała energetycznego działa przede wszystkim na trzecie oko. Stąd w połączeniu z konopiami indyjskimi usprawni działanie naszych funkcji poznawczych, wyostrzy percepcję, dzięki czemu łatwiej nam będzie poczuć ciągłość podróży, bez diametralnie labilnych przeskoków nastroju. Obie rośliny fajnie komponują się jeśli mamy ochotę pomedytować i uzyskać stany czystej obecności jaźni lub popracować z afirmacjami. Również jest to bardzo dobre połączenie w kontekście podróży wizyjnych oraz ekspresji artystycznej.
- Kava-kava – tzw. pieprz metystynowy pochodzący z Hawajów i Fiji. Cechuje go głębokie działanie rozluźniające ciało oraz umysł. Bardzo dobre połączenie, jeżeli komuś po Marii napina się ciało albo ma stany lękowe. Obie rośliny mogą też dać ciekawy synergiczny efekt wzmożonej przyjemności w kontaktach seksualnych z partnerem/ką. Dobre do pracy z seksualnością i odblokowywaniem się na eksplorację cielesności. Przy małej dawce Marii bardzo fajne połączenie w kontekście relaksu, medytacji i pobycia ze sobą. Może też być dobrym połączeniem przy nawiązywaniu nowych kontaktów społecznych pod warunkiem, że małe dawki Marii działają na ciebie rozluźniająco i otwierająco.
- Susz CBD – topy z konopi siewnych nie przekraczające 0.2% stężenia THC. Największa ilość CBD jaką można uzyskać naturalnie to max 12-13%. Susze CBD o większym stężeniu są podkręcane syntetycznie. W połączeniu z Marią niweluje jej negatywne efekty, ale też sprawia, że stan nie jest tak intensywny jakbyśmy zapalili ją samą w sobie. Jest powiedzmy ciutkę trzeźwiej, czyli stabilniej i klarowniej.
Integracja doświadczenia
Dobrze jest wchodzić w takie podróże, kiedy na następny dzień nie mamy zaplanowanych intensywnych aktywności. Po niektórych podróżach możemy czuć się bardzo odświeżeni i podniesieni na duchu, po innych będziemy zrelaksowani i bardziej spokojni, może nawet trochę poza sprawami doczesnymi. Czasami zdarza się tak, że i na drugi dzień odczuwamy jeszcze subtelny efekt konopi indyjskich, jakbyśmy nie do końca byli trzeźwi. Dlatego warto mieć kolejny dzień luźniejszy, żeby się nie zaskoczyć, choć ten stan jest słabszy i może też być pomocny w kontekście innego spojrzenia na nasze sprawy z życia codziennego. Jeżeli natomiast będziemy zmuleni i bez energii do życia, a potrzebujemy działać lub po prostu chcemy się wyciągnąć z tego stanu, to pomocna będzie Ilex Guayusa lub Yerba mate.
Kochani, życzę pięknych i lekkich podróży, dużo zabawy, kreatywności, weny, wglądów, inspiracji, przyjemności i rozluźnienia 😉 Celebrujcie spotkania z Santa Marią!
Aho!
O autorze:
Jakub Stąpór – na swej ścieżce pracy ze świadomością korzystam z różnych technik terapeutycznych i duchowych dobierając je intuicyjnie w zależności od potrzeb osoby, która do mnie przychodzi. Jako szaman często kanalizuję przez siebie różne energie po to, by historia mogła opowiedzieć się w pełni lub w nowym świetle.
Od 2018r. pracuję indywidualnie i grupowo z ludźmi z całej Polski pomagając w integracji cienia i odkryciu swego potencjału. Sesje oraz warsztaty mają charakter podróży transowych, podczas których prowadzony przez pole korzystam z ustawień systemowych, archetypów, medycyny kręgu, kontaktu fizycznego, werbalizacji i różnych technik terapeutycznych pomagając w dotarciu do wypartych emocji i uwolnieniu ich, transformacji przekonań, przekroczeniu własnych mechanizmów obronnych, integracji aspektu męskiego i żeńskiego, odzyskaniu kontaktu z wewnętrznym dzieckiem oraz uzdrowieniu rodu i pojednaniu się z przodkami. Pracuję też na poziomie poprzednich wcieleń, transformacji karmy i usuwania paktów dusz.
Ponadto trzymam przestrzeń męskich i mieszanych kręgów, prowadzę kanał na Youtube oraz piszę artykuły. Zapraszam 🙂
Kontakt:
e-mail: herku@vp.pl
tel.: 720 899 185
Świetny artykuł, mam w dużej mierze podobne odczucia. Był czas, że bardzo się spinałem tym co do mnie przychodziło w trakcie. Czułem różne napięcia w ciele, a to powodowało natłok myśli i nakręcanie się. Teraz widzę, że marihuana daje mi poczuć to, co często w sobie tłumiłem i ufam, że mogę wejść w to bez obaw, że wszystko ze mną w porządku. Namacalnie czuję energię w ciele swoim i innych osób, świadomie odpuszczam napięcia i nie powoduję nowych stresów myślami typu 'dostanę zawału bo mnie tak ściska w klatce’. Są momenty, że świadomie siedzę w ciężkich emocjach żeby je poczuć i odpuścić, a są też momenty gdy nie widzę takiej potrzeby i wtedy na pstryknięcie palcem rozganiam te nastroje i z prędkością myśli wypełniam się dobrym nastrojem i ciepłem. Warto być świadomym tych momentów, zapamiętać jak się czuło i odtwarzać to później bez palenia. Na drugi dzień często mi się zdarza, że czuję się nadal pod wpływem rośliny. Jeżeli mogę sobie pozwolić na rozluźnienie to chętnie korzystam z możliwości wglądów i pogłębionej kontemplacji. Jeżeli trzeba się stawić do życia i obowiązków to dobra kawa niweluje ten stan i można brać się do roboty. Pozdrawiam 🙂